Uczymy się podstaw w minimalnym stopniu, tylko tyle ile wystarczy nam, żeby przejść do działania. Nie zgłębiając przedmiotu naszej nauki staramy się iść na skróty licząc na szybkie efekty. Taki system pracy powoduje, że powtarzamy wiele błędów, proces nauki jest chaotyczny, jesteśmy w ten sposób w stanie osiągnąć pozornie dosyć dużo, ale tak naprawdę nasza wiedza (a także podstawy rutyny pracy u psa) jest jak domek z kart – wystarczy nieprzewidziana okoliczność by się zawalił.
Opisaną sytuację można porównać do przykładu muzyka, który chce przekazać emocje, ale zna tylko pięć dźwięków. Znając co drugą literę w alfabecie pewnie będziemy w stanie ułożyć wiele słów, ale ciężko zostać w ten sposób poetą. To jeszcze nic! Czy potraficie wyobrazić sobie taką ignorancję na studiach medycznych, albo podczas nauki jazdy? W psim świecie jest ona niestety codziennością. Całe szczęście kiedy konsekwencje to „tylko” strata czasu, pieniędzy, radości z treningu, frustracja. Większość trenerów zanim dobrze pozna techniki pracy z psem zaczyna się skupiać na złożonych zachowaniach bo wydaje im się, że posiadają tę wiedzę w sposób wrodzony.
Dlaczego nikt nie posiada wrodzonej wiedzy matematycznej na poziomie akademickim?
Czym takim różni się trenowanie psów od wszystkich innych dziedzin życia, że dajemy sobie prawo do pomijania praktycznie całego procesu naszej edukacji i nazywanie siebie trenerami.
Czy możemy sobie wyobrazić naukę różniczek, obliczania skomplikowanych funkcji bez znajomości zasad mnożenia, umiejętności dodawania czy dzielenia?
Dlaczego w takim razie próbujemy to zrobić pracując z psami?
Bardzo często słyszymy o intuicji, „ręce” do psów, mówimy o wyczuciu czy o talencie. Ale co to tak naprawdę znaczy. Jak możemy bazować na tych pojęciach nie mając żadnej wiedzy o technikach, procesie uczenia się.
Prowadzi to do produkcji trenerów, którzy znają tylko jedną metodę, której używają schematycznie, bez zrozumienia, tak naprawdę nawet nie wiedząc, że jej używają.
Improwizują w swoich umiejętnościach bo brak im fundamentalnej wiedzy. Nie mają realnego profesjonalnego przygotowania. Obecnie pokutuje wyobrażenie, że każdy kto tylko rozpocznie pracę z własnym psem, może szybko zostać trenerem. Niestety brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje działania i oparcie swojej pracy na „wyczuciu” prowadzi do absurdów. Osoba, która chce rozpocząć swoją karierę jako szkoleniowiec sama musi podejmować decyzje z jakiego zakresu chce się szkolić. Sama wybiera co jest istotne a co nie w momencie kiedy posiada bardzo małą wiedzę w tym temacie i tak naprawdę nie wie czego nie wie. To tak jakbyśmy w szkole podstawowej dali dzieciom prawo wyboru przedmiotów, które uważają za konieczne do ich edukacji. Taki wybór kreuje ogromne niebezpieczeństwo, że uczniowie sami stają się nauczycielami, nie wiedząc co jest dla nich dobre.
Sześć grzechów głównych trenerów:
- Brak wiedzy o procesie uczenia się psów.
To podstawowa kwestia, która jest nagminnie pomijana. Nie można uczyć, nie wiedząc w jaki sposób przebiega proces nauki u ucznia. Prowadzi do to frustracji po obydwu stronach, powtarzania tych samych błędów oraz uniemożliwia wyjście poza pewien poziom, a także sprawia że cały proces nauki staje się nieefektywny. Bardzo często towarzyszy temu uczucie „stania w miejscu”.
- Brak znajomości technik uczenia.
Większość trenerów nawet nie próbuje zgłębiać wiedzy o tym jakie techniki mogą być wykorzystywane do nauki. Jeżeli uczą waruj to znają tylko jedną metodę; jeżeli nie działa to… zadziała bo będą próbowali aż do skutku. Zniechęcony uczeń to najmniejszy skutek uboczny takiego podejścia. Jeżeli jednak trafią na ucznia, który zupełnie nie poddaje się ich metodom, nie są w stanie efektywnie pracować.
- Brak wiedzy o emocjach u psów.
Ciężko uczyć inny gatunek nie wiedząc w jaki sposób się z nami komunikuje, co i kiedy sprawia mu przyjemność, a co powoduje u niego strach, zgaszenie lub niechęć.
- Brak etapów nauki.
Bardzo rzadko wykorzystywane jest logiczne myślenie. Nie wykorzystuje się planowania i stopniowego budowania trudności. Większość rzeczy pozostawione jest przypadkowi. Trenerzy często nie wiedzą dlaczego wystąpił jakiś błąd, bo proces nauki był chaotyczny i nie było możliwości wyłapania dokładnego momentu, w którym coś zaczęło się psuć.
- Rozpoczynanie nauki od końca.
90% trenerów, których poznałam zaczyna od uczenia psów określonych ćwiczeń. Często są to złożone zachowania a nawet łańcuchy zachowań (z czego często nie zdają sobie też sprawy). Kompletnie pomijana jest kwestia nauki fundamentów, które pomogą psu w nauce. Nie uczymy zrozumienia nagradzania (jak już to sprowadza się to do klik-smakołyk), reakcji na nasze zachowania, przygotowania fizycznego, jasności kryteriów, zabawy, zasad pracy, skupiając się tylko na poprawnym wykonaniu komendy SIAD.
- Manualne zdolności przewodnika.
W całej edukacji szkoleniowców pomija się pracę nad samym przewodnikiem, a powinna ona być kluczowym etapem nauki. Czy perfekcyjna znajomość reguł tenisa sprawi, że stanę się dobrym graczem? Nie, bo praktyczne umiejętności to coś czego nie zastąpimy teorią. I zanim zaczniemy pracować z psami, powinniśmy ćwiczyć timing, refleks, odruchy również na sucho. Tenisista spędza masę czasu nad techniką chwytu rakiety, odruchem podczas forhendu czy serwisu zanim uderzy piłkę. Dlaczego szkoleniowiec nie ćwiczy motoryki przy wydawaniu smakołyków, ba nawet się nad tym nie zastanawia.
Bycie odpowiedzialnym trenerem niesie za sobą obowiązek poznawania wszystkich możliwych dostępnych materiałów, poglądów, prac naukowych, nowych trendów. Uczenie innych to ogromna odpowiedzialność i musimy mieć poczucie, że przekazujemy innym wiedzę najwyższej jakości, dobrze podaną i najbardziej aktualną.
Agnieszka Janarek – Dog Trainer