13.01.2016 jedziemy na przymusową wycieczkę do Wrocławia. Na rezonans magnetyczny i konsultację neurologiczną.
Temat tego wpisu jest dla mnie bardzo ważny i niestety aktualny. Minione lato oprócz wspaniałych wakacji, ujawniło dość poważny problem u Gacka. Podczas szaleństw na plaży, kudłaty nagle zapiszczał i znieruchomiał. Na początku myślałam, że może wpadła w niego nasza delikatna jak czołg Gunia i po prostu go zabolało. Jednak mimo upływu minut, godzin Gacek nie przestawał być sztywny i wycofany. Nie chciał jeść, bawić się, nie chciał nawet przebywać obok nas. Powrót z plaży zajął nam dwa razy więcej czasu niż normalnie, mały wlókł się w tempie ślimaka 10 metrów za nami. Po powrocie do domu położył się na podłodze pod krzesłem. Unikał głaskania, zachowywał się jakby dotknął go jakiś paraliż. Najgorzej było w okolicy szyi. Gacek miał problemy z przełykaniem. Po telefonie do mojej, najlepszej na świecie Pani Doktor, pojechałam do miejscowego weterynarza. Zrobiliśmy wszystkie możliwe testy na choroby od-kleszczowe, badania krwi i ogólny przegląd. Krew wyszła idealnie a testy ujemnie. Miejscowy weterynarz stwierdzi, że Gacek ma prawdopodobnie zapalenie ślinianek. Dostał leki przeciwzapalne. Kolejne 3 dni były okropne, mały czuł się fatalnie. Ogromną trudność sprawiało mu wskakiwanie na kanapy, łózko (z czym nigdy nie miał problemu). Czytaj dalej