Podmiotowość Prawna Zwierząt

“Światu zagraża niebezpieczeństwo albowiem ludzie zaczęli rządzić naturą zanim nauczyli się rządzić sobą” Albert Schweitzer.

Nie możemy udawać, że nie istnieje problem ludzkiego stosunku do zwierząt. Powstaje coraz więcej organizacji walczących o prawa zwierząt, ukazują się kolejne publikacje o prawach naszych braci mniejszych m.in Jan Białocerkiewicz “Status prawny zwierząt”, Peter Singer “Wyzwolenie zwierząt” czy red. naukowa Teresa Gardocka, Agnieszka Gruszyńska “Status zwierzęcia”. Fakt, że coraz więcej mówi się o tym problemie, że jest coraz większa świadomość jego istnienia oznacza, że nadchodzi czas zmian. Od nas tylko zależy, jakie to będą zmiany.  Musimy zauważyć, że przedmiotowe traktowanie zwierząt, czyli dbanie jedynie o ich dobrostan jest niewystarczające. Zwierzęta są tak jak ludzie częścią biosfery i należą się im prawa. Prawna ochrona zwierząt przestała być wystarczająca. Musimy spojrzeć na zwierzęta nie przez pryzmat ochrony środowiska, która ma na celu ochronę naszego otoczenia ze względu na człowieka. Wartość, jaką prawo ma chronić musi ulec zmianie. To nie nasz dobrostan ma być podstawą prawnej ochrony zwierząt. To zwierzę, jako podmiot ma być wartością, a celem jego ochrona.


Status zwierząt jest zdeterminowany stereotypem: zwierzę nie może być takim samym podmiotem prawa jak człowiek „z punktu widzenia prawa zwierzęta stanowiły zawsze przede wszystkim przedmiot uprawnień przysługujących ludziom”1
Człowiek coraz częściej zmierza w kierunku “szowinizmu gatunkowego”. Termin ten został po raz pierwszy użyty przez Richarda Rydera2 “krótko mówiąc zakłada, że już sama przynależność do Homo sapiens uprawnia do stawiania przedstawicieli tego gatunku przed innymi”3. Problem został już zaakcentowany w Światowej Deklaracji Praw Zwierząt gdzie w art 2 zamieszczono “człowiek, jako gatunek zwierzęcy, nie może rościć sobie prawa do tępienia innych zwierząt ani do ich niehumanitarnego wyzyskiwania. Ma natomiast obowiązek wykorzystania całej swej wiedzy dla dobra zwierząt.”4
Nie jesteśmy w żaden sposób uprzywilejowani do bycia panem życia i śmierci innych gatunków. Twierdzenie, że jedne gatunki są tylko po to, aby inne mogły się nimi pożywić jest niczym innym jak szowinizmem. Po zastanowieniu przez dłuższą chwilę większość ludzi nie jest w stanie podać racjonalnego argumentu, dlaczego jedynie ze względu na przynależność gatunkową homo sapiens ma zajmować lepszą pozycję w biosferze a co za tym idzie mieć więcej praw. Chodzi tu o pewne rudymentarne prawa, których podstawą jest prawo do życia wolnego od cierpienia.
Jak zauważa Peter Singer “odrzucenie szowinizmu gatunkowego nie wymaga od nas uznania jednakowej wartości wszystkich żywotów ani przyjęcia, że do interesów ludzi i zwierząt należy przykładać równą wagę, niezależnie od natury tychże interesów. Wymaga od nas jedynie bardziej ograniczonej i łatwiejszej do obrony prawdy, że tam gdzie interes zwierząt i ludzi jest podobny – moglibyśmy tu wziąć za przykład unikanie bólu fizycznego – należałoby te interesy równoważyć. Nie możemy nie uwzględniać czy lekceważyć interesów innego stworzenia tylko, dlatego, że nie jest ono człowiekiem.”5 Obecnie nasz stosunek prawno-etyczny wobec zwierząt jest ściśle związany z ich praktycznym znaczeniem dla człowieka.

Ostatnio w literaturze pojawia się temat biojurysprudencji, która  “jest jedynym nurtem filozofii, który wyraża kompleksowe, uzasadnione i niepodważalne podstawy myślowe dla ochrony istot żywych, szczególnie ludzi i zwierząt. (…) Opiera się na fundamentalnym i niepodważalnym założeniu, że obecność życia jest prewartością wszystkich innych wartości i prenormą wszystkich innych norm.”6 Pojęcie „biojurysprudencji” zostało stworzone z dwóch słów greckiego słowa bios, oznaczającego życie i łacińskiegosłowa iurisprudentia, określającego wiedzę, czy też nawet mądrość prawniczą7.

To właśnie poszanowanie życia innego gatunku niż nasz powinno otwierać katalog praw podmiotowych zwierząt. Jeden z czołowych przedstawicieli tego nurtu w Polsce prof. Tokarczyk wskazuje na „przestarzałość już praw człowieka i niezwłoczną konieczność transformacji ich w prawa ochrony życia.”8 W biojurysprudencji, życie, nie tylko ludzkie jest prewartością, wartością naczelną, pierwotną, która powinna wyznaczać kierunek jurysprudencji. Jak zaznacza autor biojurysprudencji w przeciwieństwie do pozytywizmu prawniczego, koncepcji prawa naturalnego, realizmu prawniczego wskazuje co powinno w prawie być najistotniejsze – ochrona życia i jego jakości.9 Biojurysprudencja podejmuje się trudnego zadania jakim jest odejście od antropocentryzmu gatunkowego człowieka i podejścia do innych gatunków i całej biosfery jak do partnera. Partnera, który jest równorzędny, który istnieje jako autonomiczny podmiot prawa a nie jedynie przedmiot podporządkowany egocentrycznemu homo sapiens. Biojurysprudencja dąży do przewartościowania prawniczego świata, w którym wszystko dzieję się ze względu na człowieka i tylko dla człowieka.

W polskiej literaturze cywilistycznej status zwierzęcia uległ zmianie wraz z wejściem w życie w Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt.
Nastąpiła dereifikacja zwierząt, czyli przejście od traktowanie czegoś, co było w doktrynie prawa cywilnego rzeczą do uznania, że rzeczą nie jest.  W dalszym ciągu doktryna usilnie broni się przed przyznaniem praw zwierzętom, traktując je, jako przedmiot ochrony a nie podmiot „Dla habitusów prawoznawstwa, a zwłaszcza dla jego spozytywizowanej dogmatycznej pierwszej linii zmiana statusu zwierząt jest co najmniej niewygodna i burzy zastany porządek bardzo ważny dla funkcjonowania dyskursów”10


gaga
Ustawa o ochronie zwierząt nie przyznaje praw zwierzętom a jedynie nakłada obowiązek ich ochrony na człowieka “art 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”11 W obecnym stanie faktycznym gdzie na każdym kroku docierają do nas szokujące wiadomości o okrucieństwie, jakie człowiek wyrządza zwierzętom dereifikacja nie spełnia swojej funkcji. Codzienne informacje o przypadkach znęcania się nad zwierzętami m.in wyrzucenie psa z okna drugiego piętra, zagłodzenia psa na śmierć, wyrzucenie kociąt w worku do śmietnika nie wspominając o przemysłowej hodowli, fermach zwierząt futerkowych czy eksperymentach przeprowadzanych na zwierzętach, świadczą o tym, że obecny system ochrony praw zwierząt jest wadliwy. W społeczeństwie pokutuje przekonanie, że skoro według ustawy o ochronie zwierząt “art 2. w sprawach nieuregulowanych w ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy.”12 Zwierzę rzeczą jest. Dualizm, który powstał na gruncie prawa cywilnego tworzy sprzeczność, która rzutuje na postrzeganie statusu zwierząt w społeczeństwie. Skoro, bowiem do zwierząt odnoszą się przepisy dotyczące rzeczy to traktowanie innych gatunków przedmiotowo jest niejako dozwolone przez prawo. Moim zdaniem obecna ustawa o ochronie zwierząt jest tylko prawnie uporządkowaną regulacją wyzysku zwierząt. Ochrona zwierząt jest tu eufemizmem, za którym stoi wyznaczenie niewielkiej gamy penalizowanych zachowań wobec niektórych tylko gatunków zwierząt.
Jak słusznie zauważa Paweł Skuczyński i Anna Zientara w eseju “Prawnokarna ochrona zwierząt a filozoficzny i teoretycznoprawny problem wartości i praw podmiotowych “dereifikacja spowodowała jednak powstanie, głównie na gruncie cywilistycznym, skomplikowanej kwestii teoretycznej wyrażającej się w pytaniu, do której grupy klasycznego podziału na personaes – res – actiones należy je zaliczyć? Czy należy je zaliczyć do osób, a więc czy kolejnym krokiem po dereifikacji powinna być personifikacja zwierząt? A może tworzą one odrębną grupę, która oznacza zmierzch tej klasycznej klasyfikacji?”13

Obecna sytuacja tworzy sprzeczność nie do pogodzenia. Nie można nie być rzeczą, jednocześnie będąc traktowanym jak rzecz. Jeżeli już uznajemy status zwierzęcia, jako istoty niebędącej przedmiotem to musimy zrobić kolejny krok. Przedstawiciele prawa cywilnego muszą pogodzić się sytuacją gdzie klasyczny podział przestał wystarczać.  Zwierzęta nie są ani ludźmi ani też rzeczami. Nie chcemy ich uczłowieczyć i przyznać praw, które są im zupełnie niepotrzebne, jednak nadszedł czas zmian i to, w jakim kierunku zmierza status zwierzęcia może okazać się kluczowe z bioetycznego i prawniczego punktu widzenia.
Cały świat zmaga się obecnie z problematyką praw zwierząt. Powoli ta tematyka wychodzi z cienia stereotypu gdzie budziła zainteresowanie tylko u starych panien i nawiedzonych społeczników. Tak jak kiedyś prawa kobiet lub czarnoskórych tak obecnie orędownicy praw zwierząt walczą w ich imieniu.
Rząd w Indiach nadał delfinom status “osób niebędących ludźmi”. To przełomowy krok w walce o prawa zwierząt. Delfiny stały się “kimś” nie “czymś” Ministerstwo lasów i środowiska wydało oświadczenie, w którym uzasadnia taką zmianę:  “wielu naukowców badających delfiny zwracało uwagę na ich niezwykłą, w porównaniu z innymi ssakami, inteligencję. Dlatego delfiny powinny być postrzegane, jako osoby niebędące ludźmi i jako takie posiadać swoje własne, odrębne prawa”14

Zaciekła obrona, prowadzona przez prawników, wyłączności do bycia podmiotem praw, jako wyłącznie przywileju człowieka, zadziwia. Konserwatysta R. Kmiecik w swojej pracy na temat dereifikacji zwierząt pisze „Trzeba wyraźnie podkreślić, że zwierzęta pozostają i powinny w przyszłości pozostać jedynie przedmiotem ochrony prawnej”15
Jak zaznaczyłam na wstępie do pracy uważam, że zmiana prawnego statusu zwierząt z przedmiotu ochrony porównywalnego z ochroną zabytków i sztucznych artefaktów na podmiot tych praw nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów, z jakimi boryka się ruch wyzwolenia zwierząt. Jednak będzie to krok niezwykle pomocny, symboliczny, świadczący o zerwaniu z antropocentryczną teorią dominacji homo sapiens w przyrodzie.
W 1977 roku została ogłoszona Światowa Deklaracja Praw Zwierząt. Do jej powstania przyczyniła się na pewno grupa oxfordzka pod przewodnictwem Petera Singera i jego publikacja z 1975 „Wyzwolenie Zwierząt”. Deklaracja wyraźnie wskazuje na upodmiotowienie zwierząt, przyznanie im rudymentarnych praw.
Moim zdaniem kolejnym krokiem po przyznaniu praw zwierzętom powinna być zmiana prawa własności na prawo do opieki. Można do pewnego stopnia zastosować analogię przy opiece nad dziećmi, za które ponosimy odpowiedzialność, reprezentujemy w sprawach a jednocześnie otaczamy opieką i wychowujemy. To oczywiście my podejmujemy kluczowe decyzje dotyczące ich życia ale robiąc to musimy brać pod uwagę fakt, że są żywymi istotami. „Można przekonująco przedstawić ów obowiązek w kategorii uprawnienia do opieki, choć cywilistyka współczesna raczej unika, jak na razie, takiego stawiania sprawy”16.
Człowiek jako opiekun zwierzęcia wykonywałby za niego czynną stronę podmiotowości prawnej. Jednocześnie sprawując opiekę należałoby wziąć pod uwagę niezbędne potrzeby życiowe zwierzęcia danego gatunku. Wymagałoby to spojrzenia na zwierzęta jak na indywidua, które mają swoje charaktery, swoje emocje, preferencje, wolę życia. Takie podejście apriorycznie zakłada, że zwierzę nie jest rzeczą.
Jak zauważył Gary Francione „twierdzę, że wszystkie czujące istoty powinny mieć jedno prawo: prawo do nie bycia traktowanym jako nasza własność- prawo do nie bycia ocenianym jako środek do ludzkich celów”17. Profesor prawa z Rutgers zauważa jeszcze jeden dla mnie kluczowy problem z jakim spotyka się filozofia praw zwierząt. Nie traktujemy ich poważnie. Nie możemy mówić o ich lepszej ochronie, jeżeli w dalszym ciągu są one tylko rodzajem ruchomości. „W rzeczywistości nasze społeczeństwo traktuje zwierzęta w sposób w jaki traktuje każdą inną formę własności”18. Dlatego tak mocno upieram się nad słusznością zmiany ich statusu. Symboliczny wymiar tej zmiany zapoczątkowałby powstanie nowych kanonów w ocenie interesu zwierząt. Przy edukacji najmłodszych, która moim zdaniem jest najskuteczniejszym środkiem zmiany postrzegania zwierząt i zmiany antropocentrycznych stereotypów punkt wyjścia, czyli odpowiedzi na pytanie: KIM są530432_567343999967556_213156248_n zwierzęta byłby inny. Zwierzęta są podmiotem prawa, KIMŚ nie czymś. Mamy moralny obowiązek nie traktować istot, które czują ból, strach jako środków do celu.

 

W stosunku do zwierząt szereg uprawnień byłyby zmieniony, gdyż nie chodzi o zrównanie prawne zwierząt i ludzi pod każdym względem. Zwierzętom jest to zupełnie niepotrzebne. Jednak absolutnie nie można zaakceptować obecnego stanu prawnego gdzie inne gatunki mają status przedmiotu a ich ochrona prawa zależy od arbitralnej decyzji człowieka. Na gruncie prawa pozytywnego człowiek narzucił regułę wedle której, tylko on sam może być podmiotem tego prawa. Prawo pozytywne jest tylko tworem człowieka, nie istniało przed jego wymyśleniem przez ludzi. To sztuczny twór, który powinien podlegać weryfikacji wraz z rozwojem naszej wiedzy i świadomości. Nie ma żadnego argumentu, który przemawiałby za brakiem możliwości zmiany obecnego prawa a przyznanie praw zwierzętom ma za sobą istotne wartości „Każdemu argumentowi przemawiającemu za istnieniem obiektywnej wartości istoty ludzkiej odpowiada argument za istnieniem obiektywnej wartości każdej istoty zwierzęcej”19. Prawo pozytywne nie może wyłącznie odzwierciedlać egoistycznych pobudek człowieka i potęgować barbaryzację jego stosunków z naturą.
„Mało jest rzeczy cenionych mniej niż życie zwierzęcia i równie mało jest rzeczy, które obecnie wywoływałyby mniejsze współczucie ludzkości niż wielkie cierpienia, jakie zwierzęta musza znosić dla zaspokojenia interesów człowieka”20
Zmiana statusu prawnego wskazałaby inną perspektywę ochrony praw zwierząt. Nie podyktowaną egoistycznym interesem człowieka tylko ochroną wartości jaką jest życie zwierzęcia jako podmiotu prawa. Ochrona praw zwierząt nie ma być podyktowana jak twierdził Kant czy św. Tomasz z Akwinu faktem, że ludzie źle traktujący zwierzęta „nabywają pewnego nawyku, który z czasem skłania ich do podobnego traktowania ludzi”21. Idąc tym tokiem myślenia nie jest złem samym w sobie znęcanie się nad zwierzętami, zadawanie im cierpienia czy pozbawianie życia, złem jest możliwość przeniesienia tych zachowań na ludzi i dlatego należy to piętnować. Takie uzasadnienie ochrony praw zwierząt będzie pokutowało w społeczeństwie dopóki prawodawca wyraźnie nie przyzna zwierzętom ich praw. Wówczas zmieni się perspektywa, z jakiej patrzymy na zwierzęta. Będzie to pierwszy krok do większych zmian.
Ja twierdzi Tom Regan „liczne gatunki zwierząt (…) są – podobnie jak ludzie – podmiotami życia, które dla nich jest lepsze czy gorsze niezależnie w sensie logicznym od tego czy są one cenione przez kogokolwiek innego”22.
Jeżeli na gruncie polskiej ustawy o ochronie zwierząt dopuszczalne jest trzymanie psa na łańcuchu przez 12 godzin na dobę to jest to wypaczenie znaczenia ochrony zwierząt. Pies, którego poziom emocjonalny odpowiada trzy letniemu dziecku, może przez całe życie spędzać pół doby na trzy metrowym łańcuchu. Pomijam już kuriozum tego rozwiązania w sensie praktycznym, (kto ma sprawdzać czas przebywania psa luzem i na uwięzi) to jest to ewidentny przykład jak przedmiotowo są traktowane zwierzęta w prawie pozytywnym. Czy żywą istotę, podmiot praw można przywiązać łańcuchem do budy na 12 godzin? Nie. Jednak inna odpowiedź pada, gdy mówimy o czyjejś własności, przedmiocie praw. Trudno jest zrozumieć zagorzałych obrońców wyjątkowej pozycji człowieka w prawie, jako jedynego podmiotu. Z jednej strony ustawodawca polski przyjął dereifikacje zwierząt jednocześnie pozwalając by traktowano je jak rzecz, nie wiem, z jakich przyczyn nie chce pójść o krok dalej i uznać tego co nieuniknione: faktu posiadania praw przez zwierzęta. Świadczy to o niepoważnym podejściu do ochrony innych gatunków i uznaniu rażących sprzeczności prawa pozytywnego z prawem naturalnym i imperatywami etycznymi.
Przyznanie praw podmiotowych zwierzętom i zmiana ich statusu z przedmiotu własności na podmiot opieki niesie za sobą konieczność rozważenia, kto miałby w ich imieniu występować o poszanowanie i egzekwowanie tych praw. Odpowiedzi na to pytanie udziela częściowo prof. Białocerkiewicz w swojej monografii „w przedmiocie ochrony zwierząt najbardziej skutecznym instrumentem wydaje się swoistego rodzaju actio popularis, która oznacza, że uprawnione organizacje pozarządowe mogą skutecznie domagać się przed sądami i organami państwa respektowania praw zwierząt oraz żądania, aby osoby łamiące prawa zwierząt były ścigane a czyny ich penalizowane. W modelu ochrony praw zwierząt jest też miejsce, i to poczesne dla Rzecznika Praw Zwierząt, który w tym systemie pełniłby funkcje zbliżone do Rzecznika Praw Obywatelskich”23. W prawie Szwajcarskim i Austriackim występuje właśnie ombudsman praw zwierząt. W 2004 roku w Austrii Tierombudsman uzyskał umocowanie konstytucyjne gwarantujące niezależność od innych organów państwowych24. Z kolei Szwajcaria zamieściła w kodeksie cywilnym artykuł, zezwalający na dokonanie zapisu testamentowego na rzecz zwierzęcia. Art. 482 § 4 dopuścił tym samym zdolność sądową sui generis zwierząt.25 Odrębne przepisy ustalają reprezentację zwierząt przez prawników przed sądem. Postulat ustanowienia rzeczników czy reprezentantów zwierząt jest powszechnie formułowany przez reprezentantów wielu linii ruchów wyzwolenia zwierząt. Zmieniając status zwierząt i przyjmując do wiadomości istnienie pewnego spektrum obiektywnie przynależących do zwierząt praw musimy zabezpieczyć ich skuteczność.

GacekGapaGunia-7082


„To prawda, że zwierzęta same nie potrafią się wypowiedzieć w własnej sprawie, prawda, że nie potrafią się zorganizować, zgłaszać petycji, maszerować, czy w ogóle wywierać nacisków politycznych lub przyczyniać się do podnoszenia naszej świadomości. Ale wszystko to nie umniejsza naszej powinności działania w ich imieniu. Ponieważ zwierzęta nie są w stanie tego czynić, tym większe są przeto nasze obowiązki”26
Kolejnym krokiem będzie ustalenie obiektywnych przypadków derogacji i limitacji praw zwierząt gdyż jak zauważa Białocerkiewicz po ich ogłoszeniu człowiek traci aprioryczną możliwość rozstrzygania w tych sprawach.27

Omawiając status prawny zwierząt musimy zastanowić się czym tak naprawdę jest podmiotowość. Profesor Pałecki proponuje taką definicję „Podmiotowość społeczna to przyznany przez normy społeczne, określonej kategorii osób, zakres samodzielnego współdziałania z innymi członkami społeczeństwa, indywidualnymi lub/i zbiorowymi”28 i „Podmiotowość rozumiemy, jako zakres samorealizacji przyznanej jej w danym społeczeństwie. Przez podmiotowość prawną rozumieć można zdolność prawną i zdolność do czynności prawnych.“29
Rozważania na temat podmiotowości zwierząt trwają już od dłuższego czasu. Pojawiła się literatura na temat praw zwierząt, w której autorzy bronią koncepcji posiadania przez zwierzęta podmiotowości. Prof. Białocerkiewicz pisze o koncepcji podmiotowości funkcjonalnej,  która miałaby zaradzić sprzeciwom wobec przyznawania zwierzętom podmiotowości w rozumieniu prawa cywilnego. “Podmiotowość funkcjonalna, czyli przyznania poszczególnym gatunkom taksonomicznym podmiotowości prawnej w zakresie gwarantującym respektowanie przez człowieka praw, wywiedzionych z wartości życia i imperatywu moralnego – cierpienie jest złem. ”30
Przyjmując jednak definicję profesora Pałeckiego o podmiotowości moglibyśmy tylko w wąskim zakresie przyznać zwierzętom bierną podmiotowość, czyli potencjalną możliwość samorealizacji  a tym bardziej tylko bierną podmiotowość prawną. Podmiotowość, co prawda nie jest cechą naturalną ludzi, jest to właściwość zdeterminowana społecznie, przyznawana i odbierana w określony sposób. Jednak definicja podmiotowości sprawia, że przyznanie jej w pełnym zakresie zwierzętom staje się niemożliwe. Podmiotowość oznacza, że mamy do czegoś prawo i możemy się domagać jego realizacji. Podmiotowość może być w sferze prawnej, rodzinnej społecznej. Podmiotowość normatywna nie zawsze równa się podmiotowości realnej i możemy mieć prawo do czegoś, ale możemy nie mieć możliwości realizacji swojego prawa. Jeżeli już mówimy o podmiotowości zwierząt to możemy brać pod uwagę tylko stronę bierną. Strona bierna podmiotowości to potencjalne prawa. To coś, co się należy. Coś, co potencjalnie możemy realizować. Jednak na pełną podmiotowość składa się też strona realna czy samorealizacji jednostki, której niestety zwierzęta nie mogą wykonać. Bazując na tej definicji możemy stworzyć koncepcję „Kuratora” Praw Zwierząt. Opierając się w drodze analogii na koncepcji, która stała za powstaniem instytucji Rzecznika Praw Dziecka, możemy wykazać wiele identycznych uzasadnień dla „Kuratora” Praw Zwierząt. Dzieci podobnie do zwierząt są wyposażone tylko w bierną stronę podmiotowości a jednak nie odmawiamy im prawa do bycia podmiotem. Tak jak zwierzęta dzieci nie są w stanie same bronić swoich praw. Instytucja Kuratora, jako niezależnego organu, który stoi na straży przestrzegania praw zwierząt, pozwoli na przyznanie im pośredniej podmiotowości, którą w ich imieniu i na ich rzecz wykonywałby ów Kurator. Podstawą do jego działania mógłby być katalog podstawowych praw zwierząt. Byłaby to instytucja o jakiej pisał prof. Białocerkiewicz, i którą przytoczyłam powyżej. W przypadku naruszenia katalogu praw zwierząt Kurator mógłby występować w sądzie w sprawach zarówno prawnokarnych jak i cywilnych na rzecz zwierząt. Rzeczony kurator występowałby przy Prezydencie Rzeczpospolitej jako niezależny ogólnopolski organ. Dla zwiększenia skuteczności prac Kuratora w każdym województwie powinien być utworzony urząd z przedstawicielem Kuratora, który mógłby występować w sprawach sądowych mniejszej wagi na terenie województwa.


Z drugiej strony można dążyć do stworzenia nowej definicji podmiotowości jak prof. Białocerkiewicz. Dla mnie prawo zawsze było sztucznym tworem człowieka, które zmienia się z upływem pokoleń. Człowiek przez swoje zdolności adaptacyjne dostosowywał prawo do swoich potrzeb. I tak przez wieki zmagaliśmy się z brakiem podmiotowości niewolników i kobiet. Być może teraz pora na zwierzęta. Może obecna definicja podmiotowości nie wystarcza, nie jest adekwatna do naszej wiedzy na temat innych gatunków. Prawo pozytywne powinno iść z biegiem czasu. Zaprzestać kurczowego trzymania się schematów. Jeżeli definicja podmiotowości nie pomieści innych gatunków to zgodzę się z prof. Białocerkiewiczem, że może nowa definicja, zarezerwowana dla innych gatunków powinna zostać przyjęta.
Nawet jeżeli przyjmiemy odwrotnie jak prof. Załuski, że „Prawo ma zatem biologiczne korzenie, nie tylko w trywialnym sensie, że jest tworem istot biologicznych, jakimi jesteśmy, ale w głębszym sensie, że superweniuje na naszych naturalnych dyspozycjach bądź jest ich przejawem”31 to i tak doprowadzi nas to do uaktualnienia obcego porządku prawnego. Skoro prawo jest przejawem naszych biologicznych dyspozycji to tym bardziej jest w tym prawie miejsce dla innych gatunków. Zwracając się w kierunku darwinizmu możemy wyciągnąć wnioski, że „jakkolwiek by łagodzić jego wymowę, rozbija argumentację z fundamentalnej różnicy między człowiekiem a niektórymi przynajmniej nie-ludźmi, podważa legitymizację metanarracji panowania nad naturą, opartą na aprecjacji nieprzyrodniczych elementów człowieczeństwa, implikuje szereg argumentów dyskwalifikujących rozpowszechnione sposoby myślenia i mówienia o prawie.”32

Możemy też zostawić tworzenie nowych definicji podmiotowości na boku. I skupić się po prostu na przyznaniu pewnych praw zwierzętom.
Prawa podmiotowe rozumiane jako naturalne, przyrodzone i niezbywalnie prawa pozwolą na rzeczowe uzasadnienie, dlaczego muszą przysługiwać też zwierzętom.

Problematyka praw podmiotowych jest złożona, dlatego na potrzeby tej pracy przyjmę za prof. Izdebskim definicję J. Ciapała: ·”Prawo podmiotowe jest złożoną sytuacją prawną podmiotu prawa…Powstającą ze względu na obowiązujące normy prawne w stosunku z władzą publiczną (publiczne prawo podmiotowe) albo z innymi podmiotami w układzie poziomym, horyzontalnym ”33 oraz definicją profesora Sarneckiego “Prawo podmiotowe to pewien typ sytuacji prawnej jednostki tzn. sytuacji jednostki ukształtowanej przez prawo. Mówiąc bardziej precyzyjnie, prawo podmiotowe to sytuacja prawna jednostki polegająca na tym, że może ona żądać za strony innego podmiotu określonego zachowania (działania lub zaniechania) na jej rzecz, natomiast na danym podmiocie ciąży prawny obowiązek realizacji tego zachowania.”34 Prawa podmiotowe mają dwie warstwy: podmiotową i przedmiotową, czyli normę prawną.

IMG_3551

Zwierzęta mają prawa podmiotowe, właściwie nie musimy im ich przyznawać. Człowiek powinien je tylko ogłosić i respektować. Powszechna deklaracja praw zwierząt przyjęta przez Międzynarodową Ligę Na Rzecz Praw Zwierząt i należące do niej ligi krajowe na Trzecim Międzynarodowym Spotkaniu Na Temat Praw Zwierząt (Londyn, 21-23 września 1977) nie nadaje praw zwierzętom tylko je ogłasza. Różnica jest znacząca, ponieważ ogłaszając prawa przyznajemy, że one już istniały, to nie człowiek je wymyślił i nadał. Oznacza to ich powszechność, co implikuje brak możliwości subiektywnej zmiany czy ograniczenia. Jednocześnie deklaracja praw zwierząt ucięłaby wreszcie jałową dyskusje czy owe prawą istnieją a skupiłaby się na katalogu tych praw i ich przestrzeganiu35
Prawa podmiotowe zwierząt mają na celu zmianę szczególnego statusu zwierząt. Przejścia od bycia przedmiotem praw do bycia ich podmiotem.  Katalog praw podmiotowych zwierząt nie musi być tożsamy z katalogiem praw podmiotowych człowieka. Nawet nie powinien być, ponieważ nie spełniałby wówczas swojej podstawowej roli, jaką ma być ochrona zwierząt przed cierpieniem. Prawa polityczne jak wolność wypowiedzi czy prawo wyborcze nie są potrzebne zwierzętom. W rzeczywistości prawa podmiotowe zwierząt winny zapewnić pewne minimum, którym miałby kierować się człowiek w swoich relacjach z innymi gatunkami. Krytycy praw zwierząt najczęściej odwołują się do argumentu uczłowieczania zwierząt. Jednak nadanie zwierzętom praw podmiotowych nie ma nic wspólnego z antropomorfizacją. M Fleischer napisał “Nie uczłowieczam psa, jest mu to też niepotrzebne”36 Nie musimy zwierzętom nadać podmiotowości człowieka. Respektujmy jednak fakt, że tak jak my są zdolne do cierpienia.

Ciekawą koncepcję spojrzenia na prawa zwierząt podaje Woleński w artykule „Podmiotowość zwierząt w aspekcie filozoficznym”. Profesor twierdzi, że powinniśmy spojrzeć na dyskurs o prawach zwierząt nie z „ludzkiego” punktu widzenia gdyż ten zawsze będzie nacechowany antropocentryzmem. Odwołując się do Nietzschego sugeruje „Animalocentryzm, jako postawę ogólną i animalitaryzm, jako ogólne nastawienie do świata zwierzęcego jako całości”37 Animalocentryzm zakłada, że zwierzę jest centralnym składnikiem biosfery a nie jak w antropocentryzmie tylko jeden z gatunków zwierzęcia homo sapiens. Animalitaryzm ma być kolejnym krokiem po ewolucjonizmie. Jednocześnie Woleński uznaje niektóre uzasadnienia humanitaryzmem praw zwierząt za hipokryzję.38 Jaskrawym przykładem jest dla autora humanitarny transport koni na rzeź, który porównuje do wywozu Żydów do obozów koncentracyjnych „ w obu przypadkach kontrast pomiędzy warunkami podróży a jej przeznaczeniem jest tak olbrzymi, iż wyklucza określanie ich jako humanitarne lub nie”

Krytycy koncepcji praw zwierząt często odnoszą się do teorii, że prawa nie mogą istnieć bez skorelowanych z nimi obowiązków. Często powtarzają, za Leonem Petrażyckim, że „nie ma uprawnień w sensie jurydycznym bez obowiązków współwystępujących z nimi”. Po pierwsze nie jest to stanowisko powszechnie akceptowane39. Po drugie nie ma pewności, że zwierzęta nie maja świadomości pewnych praw i obowiązków a niektóre ich zachowania wręcz świadczą za istnieniem takiej świadomości. Kolejnym argumentem jest fakt, że uznając istnienie praw tylko przy wystąpieniu obowiązków musimy idąc tą logika odmówić praw osobom niepełnosprawnym, które mają tylko prawa i roszczenie ich respektowania ale już nie mają żadnych obowiązków. Ponadto jak zauważa Woleński „zwierzęta mają prawa, o ile ludzie (lub inne zwierzęta, czego przecież nie można wykluczyć) afirmują obowiązki związane z tymi prawami.”40

Jednym z argumentów przeciwników przyznania zwierzętom praw jest teza, że moralność opiera się na umowie społecznej. Według nich zwierzęta nie mają możliwości  odwzajemnienia i wejścia w układ:, jeżeli ja Ciebie nie krzywdzę to Ty mnie też nie. Jeżeli przyjmiemy takie rozumienie moralności, etyki to będzie to oznaczało, że nie mamy również żadnych zobowiązań wobec niemowląt czy osób upośledzonych.
Jeżeli wyznaczamy jakieś szczególne cechy moralne, które mają wyszczególnić nasz gatunek od innych, jako lepszy i jedyny uprawniony do posiadania praw to zaprowadzi nas takie myślenie do nierozwiązywalnych dylematów:, ·Jakie to są cechy? Czy jeżeli jakiś przedstawiciel naszego gatunku ich nie posiada jak np. niemowlak czy osoba niepełnosprawna umysłowo to oznacza, że jego też wykluczamy? Bo jeżeli nie to, na jakiej podstawie wykluczamy tylko przedstawicieli innych gatunków i dlaczego tylko gatunku? Czy jak przytacza Matheny41, dlaczego nie będzie to na podstawie rodzaj, klasa, rasa?
Oprócz przypadków znęcania się nad zwierzętami towarzyszącymi, domowymi istnieją dziedziny życia, ludzkiego, w których człowiek bezwzględnie wykorzystuje inne gatunki. Postaram się przybliżyć dlaczego właśnie w tych obszarach niezbędna jest zmiana statusu zwierząt.

Obecnie został wypracowany schemat wykorzystywania zwierząt, który obiektywnie patrząc jest znęcaniem się nad nimi. Jednocześnie człowiek, jeżeli już przyznaje zwierzętom jakąkolwiek ochronę prawną to i tak dostępna ona jest tylko dla nielicznych przedstawicieli królestwa zwierząt. Pomimo, iż dalej wszystkie gatunki zwierząt są traktowane jako rzeczy to już na zupełny margines zepchnięte zostają gatunki zwierząt hodowlanych. Stowarzyszenie Empatia42 prowadzi akcję „Jedne kochasz drugie zjadasz”, która ma uzmysłowić ludziom jak zakłamane jest nasze podejście to innych gatunków. Można nawet rzecz, że zakrawa ono o schizofrenię moralna43. Bo jak inaczej nazwać fakt, że pozwalamy na chów przemysłowy i konsumpcję jednych gatunków a w przypadku innych jest to prawnie i moralnie niedopuszczalne. Gigantyczne koncerny przemysłu spożywczego fundują społeczeństwu moralny matrix. Ponadto przeciętny człowiek nie zastanawia się skąd bierze się jedzenie, bo łatwiej nie wiedzieć. Wszechobecne reklamy produktów pochodzenia zwierzęcego tworzą w odbiorcach złudne poczucie, że zwierzęta nie były w tym procederze wykorzystywane a produkty z nic pochodzące są niezbędne dla człowieka. Bo przecież wołowina jest wołowiną a nie krową, istotą zdolną do odczuwania bólu. Mleko, pozyskiwane z krów w przemysłowej hodowli jest w reklamach naturalnym produktem, który powinien być spożywany przez każde dziecko (znana kampania reklamowa „pij mleko będziesz wielki”). Krowy nie cierpią przy jego produkcji a cielęta, które się rodzą nie trafiają od razu do rzeźni.
Kury przecież znoszą jajka a w międzyczasie swobodnie spędzają wolny czas na podwórku u gospodarza. Czy jest w tym coś złego? Gdybyśmy słuchali tylko reklam to wydaje się, że życie zwierząt hodowlanych to istna sielanka. Rzeczywistość, niestety nie ma nic wspólnego ze światem reklam.
Zwierzęta hodowlane nie mają żadnych praw. Ich egzystencja podporządkowana jest wyłącznie maksymalizacji zysków. W swoim krótkim życiu są tylko towarem. Powoduje to jak najwydajniejsze zagospodarowanie przestrzeni, co oznacza skupienie jak największej ilości zwierząt na jak najmniejszym obszarze ziemi.
„Przemysłowa hodowla świń, kur niosek, brojlerów i zwierząt futerkowych – to system, w którym zwierzęta są trzymane w niedopuszczalnym zagęszczeniu, bez dostępu światła słonecznego i świeżego powietrza, w oddzielnych boksach lub ciasnych klatkach, w których trudno się poruszać. Hałas osiąga 90 decybeli, powietrze jest przepełnione trującymi gazami: amoniakiem i siarkowodorem. Maciory zamknięte w kojcach porodowych stoją na betonowych rusztach bez ściółki, mając do dyspozycji tak mało miejsca, że nie są w stanie nawet się obrócić. Chów przemysłowy oraz techniki uboju powodują w skali kraju masowe cierpienia setek milionów zwierząt. Stłoczenie i stres zmniejszają odporność na choroby, dlatego profilaktycznie dodaje się do paszy ogromne ilości antybiotyków. Organizacje ochrony zwierząt obserwują narastanie negatywnych zjawisk w polityce państwa dotyczącej dobrostanu zwierząt hodowlanych. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pozwoliło na rozwój w Polsce wielkich farm hodowli przemysłowej zwierząt, które przenoszą się z innych krajów (farmy świń z USA i Danii, norek – z Wielkiej Brytanii i Holandii; wycofane w Unii Europejskiej klatki bateryjne dla kur bezpośrednio przed akcesją również trafiły do Polski).”44
Kontrole przeprowadzone u mlecznych krów wskazują, że między 20% a 50%45 ich populacji cierpi na infekcję wymion, która jest spowodowana nadmierną produkcją mleka. Życie kur nie wygląda lepiej. Te zwierzęta potrafią tworzyć bogate struktury społeczne i są zdolne do rozpoznawania nawet 200 osobników swojego gatunku Przeciętnie długość ich życia to 6 lat. W chowie przemysłowym żyją 6 tygodni, stłoczone w klatce gdzie nie mogą nawet rozprostować skrzydeł.
Powyższy proceder jest bezsprzecznie znęcaniem się nad zwierzętami. Dlaczego w takim razie jest legalny i powszechnie dozwolony?
Częstym argumentem podnoszonym za hodowlą przemysłową jest kwestia ekonomiczna, tragiczne warunki przetrzymywania  zwierząt hodowlanych (kury, krowy) mają obniżać koszty produkcji tym samym pozwalając na obniżenie cen za produkt. Nie żyjemy w idealnym, utopijnym świecie i w obecnej chwili ciężko oczekiwać, że świat zrezygnuje ze spożywania mięsa, ale możemy zredukować cierpienie tych zwierząt do minimum. W tym wypadku moralność nie ma swoje ceny i czasami koszty, które musimy ponieść stają na szali z naszym człowieczeństwem. Przychodzi czas, kiedy należy wybrać. Cena, którą zapłacimy za warunki życia tych zwierząt to cena naszego człowieczeństwa.

Być może krokiem milowym, który zatrzyma masowe wykorzystywanie zwierząt do celów hodowlanych będzie sztuczne mięso. Naukowcy pracują nad tzw. mięsem in vitro. Genetyk Mark Post z uniwersytetu w Maastrichcie wyhodował już 3 tysiące miniaturowych włókien wołowiny z komórek macierzystych krowy. Patrząc nawet z antropocentrycznego punktu widzenia możliwości rolnictwa tradycyjnego wkrótce nie będą w stanie zaspokoić potrzeb ludności a przyszłością może być właśnie sztuczne mięso. Jego produkcja jest tańsza, bardziej wydajna a przede wszystkim nie wymaga zabijania zwierząt.

Istotnym problemem jest też wykorzystywanie zwierząt w cyrku, ogrodach zoologicznych i podczas przeprowadzania doświadczeń laboratoryjnych. Są to obszary, w których zwierzęta są szczególnie narażone na cierpienie i brak poszanowania.

W przypadku cyrków coraz więcej aktywistów działających na rzecz zwierząt organizuje akcji „CYRK BEZ ZWIERZĄT”. Proceder znęcania się nad zwierzętami w takcie szkolenia zwierząt do pokazów w cyrku jest powszechny. Zwierzęta zmuszane są do nienaturalnych wręcz karykaturalnych zachowań. Często jedyną metodą szkoleniową jest siła. Praktykowane są barbarzyńskie metody przetrzymywania pracujących zwierząt. Dzieje się to wyłącznie dla rozrywki człowieka. Żadne przepisy prawne nie regulują warunków przetrzymywania dzikich zwierząt, które występują w pokazach, nie wskazują jakie potrzeby tych zwierząt muszą być realizowane by zapewnić im minimum komfortu.


Ogrody zoologiczne ugruntowują w społeczeństwie wizerunek zwierzęcia trzymanego w niewoli. Wycieczki szkolne do zoo pokazują najmłodszym, że miejsce zwierząt jest w sztucznie stworzonym środowisku, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością w jakiej powinny żyć te zwierzęta na wolności. Wyniki przeprowadzonej kontroli przez Najwyższą Izbę Kontroli w ogrodach zoologicznych w Polsce ukazują przygnębiający obraz warunków w jakich przetrzymywane są zwierzęta. Wszystko tylko by zadowolić człowieka.

IMG_2482


Wykorzystywanie zwierząt w badaniach laboratoryjnych jest bardzo rozległym i kontrowersyjnym tematem. Sposób przeprowadzania doświadczeń jest drastyczny. Jednym z bardziej popularnych sposobów testowania kosmetyków jest tzw. Test Draize’a. Polega on na całkowitym unieruchomieniu zwierzęcia i podania mu do oka testowanej substancji. Test ma na celu sprawdzenia przy jakiej dawce preparatu wystąpią niepożądane objawy. Wielu znanych naukowców wskazuje na brak naukowych wartości takich badań. Dr. J. D. Callagher powiedział: „Doświadczenia na zwierzętach są prowadzone nie dla nauki ale z powodu uwarunkowań prawnych. Często jest rzeczą bezsensowną przypisywanie tym doświadczeniom jakiejkolwiek wartości naukowej dla człowieka, a więc to może oznaczać, że całość naszych badań na tym polu nie ma sensu”46. Inni badacze są zgodni z Dr. Callagherem, „Wyniki doświadczeń na zwierzętach z zasady nie są możliwe do przeniesienia na człowieka. Są bezwartościowe. Jeżeli mimo tego podejmowane są próby doświadczeń na zwierzętach dla celów medycyny człowieka, można je jedynie traktować jako alibi dla pseudonaukowców. Z nauką nie mają one nic wspólnego”47. Absolutnie skandaliczne i wręcz absurdalne są testy kosmetyków przeprowadzane na zwierzętach. Nie wydaje się możliwe do uzasadnienie potrzeba sprawdzenia śmiertelnej dawki spożycia szamponu do włosów na szczurze. Polska niestety w haniebny sposób dąży do zmniejszenia ochrony zwierząt laboratoryjnych. W bieżącym roku rząd przyjął nowy projekt ustawy pogarszający ochronę tych zwierząt. Profesor PAN zoolog Andrzej Elżanowski uważa, że projekt krzywdząco wpłynie na i tak już fatalną sytuacje zwierząt laboratoryjnych. W naszym kraju wykorzystuje się ponad 233.5 tysięcy zwierząt doświadczalnych rocznie. Większa część z nich używana jest do badań o najwyższych stopniach inwazyjności: stopień 4., czyli „Procedury powodujące silny ból/stres i nieodwracalne uszkodzenie ciała i funkcji psychicznych, oraz stopień X: „Procedury powodujące skrajne cierpienia”.48 Nowa ustawa zmniejsza możliwości kontroli przeprowadzanych eksperymentów, zostawiając duże pole do nadużyć.

Analizując wszystkie koncepcje mówiące o przyznaniu zwierzętom podmiotowości prawnej i powodach, dla których powinna ona zostać im przyznana dochodzę do wniosku, że jest to niezbędny krok jaki doktryna prawnicza powinna zrobić w najbliższym czasie. Sposób w jaki tego dokona jest kwestią dyskusyjną lecz utrzymanie status quo prowadzi do kuriozum, przez które cierpią zwierzęta czyli rzeczy na gruncie obecnych regulacji prawnych. Zbyt często wyroki za znęcanie się nad zwierzętami kończą się umorzeniem postępowania ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu. Badania49, które przeprowadził Michał Gabriel-Węglowski jasno wskazują, że znęcanie się nad zwierzętami jest marginalizowane i nie traktowane jako społecznie szkodliwe. Na 212 spraw zarejestrowanych akty oskarżenia zostały sporządzone tylko w 70 przypadkach, za to w 127 umorzono postepowanie, 8 razy odmówiono wszczęcia postępowania a 5 spraw jest nadal w toku. Ponadto po niskiej częstotliwości orzekania kary bezwzględnego pozbawienia wolności tj. 8.7% możemy wskazać pewną tendencję jaka występuje w przedmiotowych sprawach. W skali kraju dane Prokuratury Generalnej wysuwają równie przygnębiający obraz stosunku sądów do spraw o znęcanie się nad zwierzętami. Z danych w „2009 – 2010 wynika, że w tym czasie prowadzono blisko 5 tys. spraw o znęcanie się nad zwierzętami. Ale tylko w przypadku 1,1 tys., czyli w niespełna co czwartej, śledczy oskarżyli sprawców. 2,1 tys. spraw (mniej niż połowę) umorzyli, a w blisko 1,5 tys. (co trzeciej) po wstępnym zbadaniu odmówili wszczęcia postępowania”50

Brak dopatrzenia się znamion przestępstwa w tak oczywistych sprawach jak przykładowo wyrzucenie psa z drugiego piętra lub skręcenie psu karku a następnie wrzucenie go w worku do rzeki świadczy o społecznym przyzwoleniu na tego typu bestialskie zachowanie.
Dlatego jestem zdania, że upodmiotowienie zwierząt i ustanowienie Kuratora chroniącego ich prawa będzie jednym z wielu kroków, jakie należy podjąć w celu poprawienia obecnej sytuacji zwierząt. Po tylu wiekach wyzysku i okrutnego traktowania jakiego doświadczyły od nas zwierzęta jesteśmy im to winni.

1
T. Pietrzykowski, Etyczne problemy prawa, Katowice: Sonia Draga 2008, s 334

 

2
R.Tokarczyk, Kompleksowe ujęcie ochrony normatywnej zwierząt w świetle biojurysprudencji, Etyka Praktyczna. Portal etyki akademickiej, 2012.

 

3
P. Singer, W obronie zwierząt, Warszawa: Czarna Owca 2011, s.10

 

4
Światowa Deklaracja Praw Zwierząt

 

5
P. Singer, W obronie zwierząt, Warszawa: czarna Owca 2011, s.15-16

 

6
R.Tokarczyk, Kompleksowe ujęcie ochrony normatywnej zwierząt w świetle biojurysprudencji, Etyka Praktyczna. Portal etyki akademickiej, 2012.

 

7
R.Tokarczyk, Zasady epistemologii biojurysprudencji, Naukowa recepcja

 

8
R.Tokarczyk, Kompleksowe ujęcie ochrony normatywnej zwierząt w świetle biojurysprudencji, Etyka Praktyczna. Portal etyki akademickiej, 2012

 

9
R.Tokarczyk, Zasady epistemologii biojurysprudencji, Naukowa recepcja

 

10
A.Sulikowski, Posthumanizm a prawoznawstwo, Opole 2013, Ku prawom zwierząt i podmiotowości natury. Oddziaływanie posthumanizmu biocentrycznego. Rozdział 8, s.198

 

11
Ustawa o ochronie zwierząt z 1997r., tekst ujednolicony
http://isap.sejm.gov.pl/Download?id=WDU19971110724&type=3

12

ibidem

13

P.Skuczyński, A.Zientara, Prawnokarna ochrona zwierząt a filozoficzny i teoretycznoprawny problem wartości i praw podmiotowych [w] T.Gardocka, A.Gruszyńska, Status zwierzęcia. Zagadnienia filozoficzne i prawne, Toruń 2012, s.202-203

14

http://wyborcza.pl/1,75248,15362542,Indie_uznaly_delfiny_za__osoby_niebedace_ludzmi___WIDEO_.html#ixzz2xAlEuV6P

15

R. Kmiecik, Dereifikacja zwierząt czy antropomorfizm prawniczy, [w] M.Mozgawa (red), dz. Cyt.,s185.

16

A.Sulikowski, Posthumanizm a prawoznawstwo, Opole: Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego 2013, Ku prawom zwierząt i podmiotowości natury. Oddziaływanie posthumanizmu biocentrycznego. Rozdział 8, s.202

17

Wywiad z prof. Garym L. Francione, przeprowadzony w 2002 przez Lee Hall, pierwotnie ukazał się w piśmie Act’ionLine.

18

ibidem

19

ibidem

20

T.Regan, Prawa i Krzywda zwierząt, etyka 1980, nr 18, s.87-117

21

ibidem

22

ibidem

23

J.Białocerkiewicz, Status prawny zwierząt. Prawa zwierząt czy prawna ochrona zwierząt? Toruń: Dom Organizatora 2005, s.231

24

Tomasz Pietrzykowski, Spór o prawa zwierząt, Łódź: Sonia Draga 2007 s.78

25

A.Sulikowski, Posthumanizm a prawoznawstwo, Opole 2013, Ku prawom zwierząt i podmiotowości natury. Oddziaływanie posthumanizmu biocentrycznego. Rozdział 8, s.202.

26

T.Regan, Prawa i Krzywda zwierząt, etyka 1980, nr 18, s.87-117

27

J.Białocerkiewicz, Status prawny zwierząt. Prawa zwierząt czy prawna ochrona zwierząt? Toruń: Dom organizatora 2005, s.183

28

K.Pałecki Prawoznawstwo zarys wykładu, Warszawa: Delfin 2003, s. 26-27

29

ibidem

30

J.Białocerkiewicz, Status prawny zwierząt. Prawa zwierząt czy prawna ochrona zwierząt? Toruń: Dom organizatora 2005, s.218

31

A.Sulikowski, Posthumanizm a prawoznawstwo, Opole: Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego 2013, Ku prawom zwierząt i podmiotowości natury. Oddziaływanie posthumanizmu biocentrycznego. Rozdział 8, s.191.

32

ibidem

33

H.Izdebski, Prawa zwierząt czy prawo zwierząt [w] T.Gardocka, A.Gruszyńska, Status zwierzęcia. Zagadnienia filozoficzne i prawne, Toruń: Adam Marszałek 2012, s.32

34

P.Sarnecki, Prawo Konstytucyjne RP, Warszawa 2008, s.88

35

J.Białocerkiewicz, Status prawny zwierząt. Prawa zwierząt czy prawna ochrona zwierząt? Toruń: Dom Organizatora 2005, s.184


36

M.fleicher, Pies i człowiek, Wrocław: Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP 2004, s.11

37

J.Woleński, Podmiotowość zwierząt w aspekcie filozoficznym, [w], T.Gardocka, A.Gruszyńska, Status zwierzęcia. Zagadnienia filozoficzne i prawne, Toruń: Adam Marszałek 2012, s.32

38

Ibidem s.25

39

ibidem s. 23

40

Ibidem s.22

41

G. Matheny, Utylitaryzm i zwierzęta [w] P. Singer, W obronie zwierząt, Warszawa: Czarna Owca 2011, s.33

42

Stowarzyszenie Empatia działa na rzecz wszystkich zwierząt: zarówno tych, które ludzie wybrali na przyjaciół, a mimo to często je zaniedbują, jak i tych programowo wykorzystywanych i zabijanych przez ludzi do celów spożywczych, konsumenckich, rozrywkowych, hobbystycznych, sportowych, edukacyjnych i pseudoedukacyjnych, rehabilitacyjnych, doświadczalnych itp. Nie zgadzamy się na taki podział. Działamy na rzecz praw zwierząt. Głównym celem jest propagowanie postawy pełnej szacunku wobec innych istot, a więc przede wszystkim szeroko pojętego weganizmu. Nie zapominamy też o ludziach, którzy również należą do Królestwa Zwierząt. Nasza aktywność obejmuje twórcze i pokojowe działania edukacyjno-informacyjne na ten temat. Źródło: storna internetowa Stowarzyszenia Empatia.

43

G.Francione, Introduction to Animal Rights: Your Child or the Dog?, Filadelfia 2000, s.1.

45

http://www.otwarteklatki.pl/zwierzeta-w-hodowli/#.VBLp-7GLW1Y

46

Dr J. D. Gallagher (Wydz. Badań Med. Lederle-Laboratorian), Journal of the America Medical Association, 1964 r.

47

H.Stiller M.Stiller, Doświadczenia i eksperymenty na zwierzętach, 1977 r.

48

E.Siedlecka, Gazeta wyborcza wydanie 13.08.2014

49

W swojej książce „Przestępstwa przeciwko humanitarnej ochronie zwierząt” na przykładzie 11 prokurator rejonowych w okręgu gdańskim.

50

http://www.rp.pl/artykul/644573.html?print=tak