Dwa dni temu siedziałam z psami na plaży. Dookoła pusto, kudłate szaleją, sielanka. Na horyzoncie pojawia się sylwetka z psem. Jak tylko zaczynają się zbliżać, zapinam stwory na smycze i ostentacyjnie odchodzę pod skarpę – chcę żeby druga strona widziała, że nie mam ochoty na interakcję. Jednak Pani nie zamierza zapiać swojego psa. Dlatego uprzejmie proszę aby jedna to zrobiła. Mrucząc coś pod nosem zapina. Tylko, że po kilku krokach odpina i pies zaczyna do nas iść. Ponownie proszę o zapięcie psa, zero odzewu. Prośbę powtórzyłam 3 razy, aż wreszcie musiałam się nieprzyjemnie wydrzeć. Pies był kilka metrów od nas, ja musiałam uciekać (Gunia nie toleruje obcych psów, Gacek i Gapa mają zakaz podchodzenia jak są z siostrą), biegał sobie po moich rzeczach, a właścicielka miała wszystko w głębokim poważaniu. Dopiero moje ostre słowa zmusiły ją do reakcji, nie odmówiła sobie jednak komentarza.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego ludzie tak się zachowują. Po prostu nie rozumiem. Jedyne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy to głupota i skrajny egoizm.
Czytaj dalej